Droga Trolli (Trollstigen) jest uznawana za jedną z najtrudniejszych do pokonania tras w Europie. Stroma serpentyna o szerokości w sam raz na autobus wygląda niezwykle malowniczo z góry, ale może przyprawić o gęsią skórkę kiedy spogląda się na nią z dołu. Jeszcze ciekawiej robi się wtedy, gdy uświadamiamy sobie, że dziennie przejeżdża tą wąską dróżką ponad 2500 pojazdów! Bez sprawdzonego ręcznego lepiej się tu nie zapuszczać.
Jak więc najciekawiej pokonać Drogę Trolli? Poniżej kilka pomysłów, które przyszły nam do głowy na miejscu 🙂
Na Trollstigen planowaliśmy dotrzeć późnym popołudniem, jednak wydłużyliśmy trasę o Drogę Atlantycką i do położonego nieopodal Åndalsnes dotarliśmy kilka godzin później, dużo po 23:00. Okazało się jednak, że to idealny moment na zdobycie słynnej trasy.
Dlaczego warto wybrać się tutaj tak późno? Latem na tej szerokości geograficznej noc praktycznie nie istnieje. Dopiero w okolicach 01:00 robi się szaro, ale nie ma mowy o ciemnościach. Jednocześnie większość turystów dawno już śpi i w ten sposób unikamy korków na serpentynie, minimalizujemy ryzyko cofania przed 12 metrowym autobusem na stoku o nachyleniu 10% i możemy na pełnym gazie pokonać wszystkie 11 zakrętów. Na szczycie zamknięte będzie już Visitor Center, a zamiast tłumu emerytów spotkamy co najwyżej zabłąkanych backpackersów i zrobimy zdjęcia bez czekania w kolejce.
W naszym przypadku późna pora wizyty wyszła przypadkowo, ale okazała się strzałem w dziesiątkę!
Jeżeli chcesz doświadczyć niezwykłej atmosfery tego miejsca i niekoniecznie jesteś fanem przesłodzonych zdjęć w pełnym słońcu, wybierz się na Drogę Trolli w pochmurny dzień. Niestety, nawet późna godzina nie gwarantuje odpowiedniego klimatu. Dopiero w połączeniu z pochmurnym niebem i mgłą cała dolina wygląda odpowiednio surrealistycznie i mrocznie 🙂 Sceneria przypomina niektóre kadry z filmów Tarantino lub Davida Lyncha. Jest klimat!
Jeżeli kusi Cię, aby zostać trochę dłużej w okolicy Drogi Trolli i masz ze sobą namiot znajdziesz dużo przestrzeni na nocleg. Co prawda najbliższa okolica Stigfossen jest skalista i podmokła, ale już kilkadziesiąt metrów dalej można z powodzeniem rozbić namiot i przenocować. Perspektywa śniadania z tak niepowtarzalnym widokiem wydaje się pomysłem idealnym. Jeżeli jednak ruszysz w dalszą drogę w poszukiwaniu noclegu, dwa dobrze wyposażone kempingi znajdziesz w Valldal na końcu doliny.
Przejechaliśmy Trollstigen, zrobiliśmy zdjęcia Stigfossen i nawet zdążyliśmy trochę zmarznąć. Co dalej? Pomimo, że perspektywa szaleńczej jazdy w dół tymi samymi zakrętami brzmiała kusząco, ruszamy przed siebie. Droga Trolli to brama do świata gór i najmłodszego parku narodowego w Norwegii – Reinheimen. Przez następne 30 km droga biegnie zieloną doliną Valldal, otoczoną przez skaliste szczyty. Miejsce zasługuje na dłuższą wizytę i bardzo żałowaliśmy, że nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby zostać tam na kolejny dzień. Idealne punkt startowy dla górskich wędrówek.
Przez pierwszą część naszej podróży po Norwegii poruszaliśmy się wypożyczonym samochodem. Jeżeli jednak taki sposób podróżowania nie do końca Wam odpowiada, w okolice Drogii Trolli możecie dotrzeć pociągiem. Położone nad Isfjordern miasteczko Åndalsnes jest końcową stacją na trasie pociągu kursującego z Dombås. A stamtąd można złapać bezpośrednie połączenie nawet do Oslo. Natomiast z Åndalsnes na Drogę Trolli można się dostać autobusem.
Oczywiście my polecamy samochód, bo frajda z przejechania Trollstigen samemu jest ogromna 🙂